piątek, 23 stycznia 2015

Trudne momenty - dzień 5 wyzwania

Trudne momenty

Truuudne sprawy - kojarzycie ten tytuł z tv, prawda?

No i co tu dużo mówić. Trudne momenty były, są lub będą. 
Takie to życie dziwne jest, miłość tęsknota ścigają się ...
 Nie będe tu opisywać zakrętów z mojego życia, bo każdy jakieś ma i tu nie chodzi o robienie jakiegoś rankingu trudnych, trudniejszych i najtrudniejszych momentów. Chyba nie o to chodzi.
Może skupie się na radzeniu sobie z tymi momentami.
Jak ja sobie radze w trudnych sytuacjach?
Dobre pytanie.
Jak?
A no jakoś, sama nie wiem jak.
Hmmm .... To co wydaje mi się być pozytywne to, że nie rozkminiam na czynniki pierwsze tego dlaczego coś sie wydarzyło albo że się nie wydarzyło, no bo po co. Mleko się rozlało więc trzeba posprzątać. Stało się, czasu nie mam zdolności cofnąć, zresztą i po co. Przeważnie z tych trudnych momentów wychodzi coś dobrego więc ... sami rozumiecie.
Oczywiście to nie jest takie proste. Wiadomo, kieruje mną początkowo olbrzymia dawka adrenaliny i dziwie się, że talerze nie latają, więc pewnie ta dawka nie jest toksyczna.
 Wcześniej lub później przechodze swoiste katharsis, w którym można by mi zaśpiewać ... rycz mała rycz, płacz maleńka płacz ... potem dochodze do wniosku że od tego płaczu pęknie mi głowa, więc ide spać, potem przychodzi nowy dzień no i dochodze do wniosku że głową muru nie przebije i musze wziąść to na klate. Musze/ nie musze, nikt mi nie karze co prawda ale wiecie o co chodzi ... trzeźwieje i podejmuje stosowne decyzje, no nie ma innego wyjścia.
Trzeba iść do przodu.
Tak, myśle, że "przespanie" się z tym  trudnym momentem jest jakieś zaczarowane, potem naprawdę wszystko wygląda inaczej.
No nie wiem jak u Was ale u mnie tak to się przedstawia.
Nic dodać, nic ująć.

Bardzo się cieszę, że wzięłam udział w tym wyzwaniu. Chyba po raz pierwszy pisałam cokolwiek o sobie.
Ciesze się również dlatego bo dzięki temu moge poznać nowych blogowiczów. Poznawać będe przez weekend bo jakoś na tygodniu nie bardzo mam czas komentować Wasze poczynania.
Obiecuje, nadrobię, bo jestem bardzo ciekawa jak Wy rozgryźliście te 5 tematów.

Dziękuje za odwiedziny, za miłe komentarze.
Miło mi Was poznać.

Życzę udanego weekendu :) i do zobaczenia w następnych wyzwaniach u Uli.





17 komentarzy:

  1. Dzięki tej "zabawie" dużo się o Tobie dowiedziałam:))) Pięknie piszesz, lekko i ciekawie. Wniosek: mądra i bardzo ciekawa, zdolna z Ciebie KOBIETKA !!! Tak trzymać:)))
    Pozdrawiam i miłego weekendu Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć a raczej czytać, rzeczywiście chyba po raz pierwszy napisałam o sobie, takie są wymogi wyzwania ale bardzo się ciesze, już nie jestem taka anonimowa. Pozdrowionka

      Usuń
  2. Najgorsze to analizowanie przeszłości, dlaczego coś się wydarzyło, a gdybym zrobiła inaczej to by było pewnie lepiej...destrukcja i tyle. Masz bardzo dobre nastawienie, tak trzymaj:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje, wiedziałam, ze idę w dobrym kierunku :)

      Usuń
  3. Fajny sposób na radzenie sobie z problemami, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozytywne podejście do tematu od strony rozwiązania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo w pozytywnych barwach wszystko wygląda lepiej, choć czasem ciężko się na to zdobyć to jednak warto.

      Usuń
  5. Trzeba umieć zamknąć za sobą pewien etap i żyć dalej teraźniejszością a nie rozpamiętywać przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Upór i konsekwencja, a przede wszystkim pozytywny styl życia. Życie jest trudne, ale damy radę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorefleksje też bywają takim trudnym momentem. Fajnie, że wzięłaś udział w wyzwaniu i podjęłaś się tego trudu pisania o sobie. Ciekawych wniosków życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż trudne momenty...trzeba przeskoczyć ;)
    Pozdrawiam Cię Anko skakanko...;)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz również:

LinkWithin