niedziela, 7 lutego 2016

Życiowe mądrości z książki



Gdzieś kiedyś czytałam, że mądry jest ten kto uczy się na cudzych błędach a nie na swoich - przyznacie że to prawda? Ale wcale nie o błędach będzie dziś mowa a o czytaniu - w końcu mam na to czas :) Czytam od dawna, tylko nie bardzo miałam czas na to żeby to czytanie obfotografować, ale od czego jest piękna słoneczna niedziela. 


Nie wiem jak Wy ale ja lubię coś pochrupać w trakcie odpoczywania z książką w ręku a że ostatki za pasem, więc faworki zagościły na moim stoliczku. Pączki były a jakże jak przystało w tłusty czwartek ale już wszystkie zostały pochłonięte ze smakiem.



Ostały się tylko one - faworki. Pyszne, domowe. Żaden kupiony w sklepie pączek czy faworek nie jest w stanie dorównać tym domowym, jestem przekonana, ze macie podobne zdanie, te domowe są po prostu prawdziwe i za to je uwielbiamy.

Pamiętacie mój poprzedni wpis  Mniej ? Zachęcałam w nim do przeczytania pewnej książki  - zdjęcie dla przypomnienia poniżej, jak się okazało "Mniej Intymny portret zakupowy polaków" Marty Sapały to minimalistyczny strzał w dziesiątke. Jak dla mnie jest to książka której nie wystarczy przeczytać jeden raz, to książka do której się wraca. Reportaż, czyli ten gatunek, który bardzo sobie cenie za autentyczność zdarzeń i osób, nie lubie czytać bajek na dobranoc o księciu na białym koniu. Po prostu. 
Nie chce Wam za wiele zdradzać ale czy wiedzieliście że:
- posiadanie dzieci w Polsce jest luksusem, utrzymanie dziecka do 20. roku życia kosztuje ok 176 tys. zł a każdy kolejny potomek wymaga troszke mniejszych nakładów- utrzymanie drugiego dziecka jest o 80 proc. tańsze, trzeciego i kolejnego -  o 60 proc.

Na pytanie: uczyć dzieci ekonomii czy nie - ekonomiści odpowiadają: uczyć. Psychologowie- również. Co jednak im pokazywać? Że pieniądze są środkiem czy celem? Że źródłem spokoju jest posiadanie czy wręcz przeciwnie: wydawanie?Płacić za prace domowe czy odrabianie lekcji?

Autorka porusza bardzo istotne w dzisiejszych czasach kwestie. Gdy była dzieckiem, trzepak na podwórku był oklejony dzieciarnią, która swobodnie eksplorowała sąsiedztwo - urządzając podchody w parku po drugiej stronie ulicy. Trzepak przerdzewiał, nikt z niego nie korzysta. Dzieci praktycznie nie widać. We wszystkich sklejonych ze sobą kamienicach jest ich może sześcioro; lewitujące pomiędzy szkołą, świetlicą i dodatkowymi zajęciami, w wiecznej eskorcie.

Zakupy, począwszy od tego czy chodzimy na nie z kartką i kupujemy tylko to co na niej jest, czy dajemy sie ponieść magii promocji i rabatów a może by tak samemu upiec chleb, posadzić pomidorki i sałate. A może zakupić u lokalnego producenta naturalną kiełbasę i boczek. Islandczycy wymiatają lodówkę z resztek. Z lekko przywiędłych buraków Magda gotuje barszcz ukraiński. Przemysław zjada na obiad ryż z fasolą, pomidorami i rzodkiewką oraz gotowane jajo. Niczego nie wyrzuca poza skorupką po jajku. Tylko dlatego, że jest w pracy, bo gdyby był w domu, pokruszyłby ją i dorzucił do doniczek z ziołami. Aleksandra wyrzuca tylko folię po kanapce.
 Słyszeliście o preppersach? Stany są ich kolebką w Polsce żyje ich kilkanaście tysięcy ale są przygotowani na każdą okoliczność, nie straszny im huragan, powódź, wojna czy pandemia.
Dlaczego w okresie świąt wzmaga sie nasza dobroczyność, czym spłacamy nasze emocjonalne zaległości, co kryje się za zmieniającą sie co sezon modą i kto przetrwał w eksperymencie do końca, kto i dlaczego się wycofał. Jeśli chcesz znać odpowiedzi na te i inne pytania, szczerze zachęcam do lektury.

I kolejna książka reportaż do której będe zachęcać to "Zachłanni" Magdaleny Żelazowskiej.
Trzy historie, mocne zdarzenia, dosłowne dążenie po trupach do celu, spełnionych marzeniach i konsekwencjach nienasyconej miłości.
Kluczem do spełnienia jest wziąć to, czego się chciało, i odejść zadowolonym, nie wybiegać myślą w kierunku następnych zdobyczy. Inaczej poczucie braku nigdy się nie skończy i całe życie spędzimy na głodzie.


Na koniec storczyk. Piękny. Zdobi moje mieszkanie już kilka dobrych lat. Tak właściwie tęsknie za zimowymi kadrami i pewnie w tym roku będzie ciężko o zdjęcie ze śniegiem w roli głównej ale powiew wiosennego ciepła i zapachu kwiatów - bezcenny.




TUTAJ możecie zobaczyć zdjęcią tego samego storczyka sprzed dwóch lat, wtedy jeszcze pstrykane kompaktem. Widziecie różnicę? Bo ja tak :)))



Radosnego tygodnia
życzy
C O L O R O W A N K A A

3 komentarze:

  1. Oooo taki chrust bym zjadła :) na cudzych błędach uczy sie najtrudniej, chyba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A przy kucharzeniu przyda się filtrowana woda- wszystko smakuje lepiej na takiej wodzie, filtr jest niewidoczny bo schowany w szafce pod zlewem a różnica w smakach bez porównania.

    OdpowiedzUsuń

Zobacz również:

LinkWithin