niedziela, 10 stycznia 2016

Mniej

Dobry Wieczór Bardzo, 

jesteśmy w trakcie pierwszego weekendu Nowego Roku. Jak sie z tym czujecie? Bo ja bardzo dobrze, choć pogoda za oknem niesprzyjająca bo nijak niepodobna do zimowego wystroju to w domku bardzo przyjemnie. Jeszcze nie pochowałam wszystkich świątecznych ozdób, światełek i bombek z bardzo prostej przyczyny - uroku jaki tworzą we wnętrzu.




 Światło, każdy kto lubi fotografować wie jak bardzo istotną kwestią w fotografii jest światło. Poza tym różnorodność nasycenia  światła dodaje temu miejscu uroku za sprawą wieczornego światła i dodatkowych oświetleń we wnętrzu, akcentów zimowych w postaci ciepłych poduch czy reniferowego lampionu, który jak by nie było przywołuje na myśl zimowy klimat. Chyba każdy z was ma takie swoje miejsce, w którym odpoczywa podczas długich jesiennych czy zimowych wieczorów.





Tak, niewątpliwie okres świąteczny sprzyjał fotografowaniu, ja wiem że ten czas już minął, większość z was zrobiła już postanowienia na nowy rok i pewnie teraz je właśnie realizujecie ... :) ale tak naprawdę ja dopiero teraz mam okazje coś w tym temacie pokazać, na fotografiach. Nie będe pisać o planach bo sama takich nie mam i nie lubie ich mieć po prostu z planów raczej mało kiedy cokolwiek wychodzi, natomiast jest coś czego bym chciała, bardzo. Fotografia - to jest słowo klucz. Takie pstrykanie, ustawianie a może tak, a może z tej strony, z góry, z dołu to sprawia mi ogromną frajdę.

Ale żeby to miało sens trzeba czytać, podpatrywać innych, poznawać programy graficzne, robić zdjęcia, uczyć się. Szukać motywacji, inspiracji, chcieć i robić to. I ten blog jest do tego wszystkiego doskonałym miejscem. To co? Postanowione. Ale o tym więcej w następnym wpisie, na który już teraz zapraszam, będzie w temacie fotograficznym ...Oby mnie tylko nie dopadł słomiany zapał.
:)



Tymczasem z innej beczki. Chciałabym poruszyć dzisiaj ważną kwestie i wytłumaczyć tytuł dzisiejszego wpisu. Wiecie jak to jest, człowiek całe życie się uczy, czyta, ma zainteresowania, rozwija swoje pasje a przez to wszystko kształtuje siebie. I to co mnie ostatnio zainteresowało to minimalizm.MINIMALIZM. To ostatnio bardzo, nie wiem czy modny, ale bardzo chodliwy temat.
Piszą o tym między innymi: 
Kasia z bloga Droga do minimalizmu
Druga Kasia z  Proste jest piękne
Trzecia Kasia z Simplicite
Ania z  Prosty blog 

Wstępnie myśle, że to ma sens, rzeczywiście żyjemy w czasach konsumpcjonimzu, zarabiamy po to żeby wydawać, gromadzić, otaczać się pięknem. Minimalizm w życiu, minimalizm we wnętrzach, niby proste a skomplikowane, niby oczywiste a modne. Filozofia, styl życia. Osobiście jestem daleka od wyrzucania tego co mam i pozostawienia sobie 100 niezbędnych rzeczy ale faktycznie dobrze jest się zastanowić na co przeznaczamy nasze ciężko zarobione pieniądze, bo chyba nikt nie powie że spadają mu z nieba. 
Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale  to wynika z dojrzałości. Fajnie jest sobie o tym poczytać, porozmawiać, przyglądnąć sie jak to robią inni ale nie traktowałabym tego jako większej filozofii.


Zachęcona, postanowiłam przyjrzeć się temu tematowi z bliska.
Mniej. Intymny portret zakupowy polaków.





Chyba każdy z nas robi od czasu do czasu porządki, wyrzucamy to co przeterminowane, niepotrzebne niemodne, zepsute, niedziałające. To naturalne prawda?
Latem porządkowałam szafy i ja nie wiem ale my kobiety naprawdę mamy fioła na punkcie tych naszych szmatek. Od tamtej pory szeroko omijam galerie, jak słowo daje mam się w co ubrać na każdą okazje i póki co nie potrzebuje ani jednej pary spodni, nowej bluzki czy sweterka. Omijanie sklepów, jest efektem wyrzutu sumienia - ile ja mogłam zaoszczędzić na coś sensownego a tak wyniosłam to na śmieci.
Śmieje się, że odkąd 2 lata temu w TV zapowiadali zimę stulecia z 30stopniowymi mrozami a ja w swej mądrości w to uwierzyłam i kupiłam porządną drugą zimową kurtkę, którą zdążyłam założyć kilka razy - ograniczyłam oglądanie TV. 
Telewizja kłamie - to znana prawda, na dodatek - zastrasza, przywołuje same najgorsze sytuacje, a gdzie pozytywne myślenie?


Przyznam, że jest to wciągająca lektura, taki trochę Big Brother, opisujący historie 12stu osób o różnym statusie materialnym, którzy w rok czasu poszukują ... no właśnie czego? Granicy przetrwania, oszczędności?
Ciekawy projekt, gdyby ktoś dzisiaj zaproponował mi udział w takim przedsięwzięciu to czemu nie, ciekawe ile tak naprawdę jest nam potrzebne do życia, czym są drobne przyjemności, gdzie leży szczęście i co jest nam do niego potrzebne. Czy znajdę odpowiedzi na te pytania?
Jesteście ciekawi, jaki jest wynik tego eksperymentu?
Ja tak, dlatego uciekam do lektury.

Miłego wieczoru.
Dobrego tygodnia.
Do usłyszenia.






6 komentarzy:

  1. Po pierwsze rozumiem Twoją fotograficzną pasję, bo sama w to wpadłam...a najgorsze jest to że mam ciągły niedosyt i wiem, że długa droga przede mną abym była zadowolona ze swoich zdjęć. Twoje są pienne...tak więc jesteś na dobrej drodze. Co do minimalizmu zgadzam się z tym co napisałaś bez dwóch zdań, a książkę chyba sobie zakupię, bo czytać, uczyć się i rozwijać się uwielbiam wprost. Życzę Ci aby w nowym roku spełniły się Twoje marzenia, bo one się spełniają, gorzej bywa z planamI:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedosyt mówisz, to bardzo dobrze, czyli jest szansa na osiągnięcie pełni zadowolenia tylko trzeba nad tym pracować i to właśnie zamiast planów sobie obiecałam. Co do książki zachęcam, bo warto poznać historie innych...to wiele uczy. Ściskam mocno :)

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tobą w kwestii minimalizmu, sama walczę czasem z swoją oszczędnością , choć u mnie jakaś rozrzutność bierze się tylko z braku czasu na lepsze planowanie. Staram się nie dać konsumpcjonizmowi systemu, np. problem ubrań z galerii mnie nie dotyczy jestem wierną fanką secent hand-u. Co do fotografowania to również muszę nad tym popracować, trzymam kciuki za Ciebie i zapraszam do mnie. Wszystkiego dobrego w nowym roku, C.aro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje bardzo za te kciuki:) Powiem Ci, że te "szmateksy" jak ja to nazywam to po pierwsze są bardzo wciągające z jednej strony i niebezpieczne z drugiej, raz że można oberwać po głowie - tak sie na nie rzucają co poniektórzy jakby to setki dolarów były a dwa, że człowiek nakupi ich czasem zbyt dużo myśląc a co tam ... tylko 5, 10 czy 15zł.Tak to jest:) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Od pewnego czasu drazni mnie troche slowo minimalizm, wole mowic, pisac prostota ;))) Wystarczy troche zdrowego rozsadku, umiarkowanie, a juz mowa o modnym minimalizmie, nagle sie robi z tego wielka filozofia. Tutaj masz racje, ze wiele wynika z dojrzalosci :)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdaleno cieszy mnie, że sie zgadzamy w tym temacie. Pozdrawiam również:)

      Usuń

Zobacz również:

LinkWithin